Your official city guide to Bydgoszcz
#visitbydgoszcz

Otwarcie wystawy fotografii Jakuba Kaji „Cień miasta”

Gdzie?
Otwarcie wystawy fotografii Jakuba Kaji „Cień miasta”
Jakub Kaja ur.  W 1982 r. w Bydgoszczy. Absolwent Akademii Krakowskiej na wydziale malarstwa o specjalności grafika użytkowa oraz Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku na wydziale grafika o specjalności fotografia. Zdobywca kilku nagród wydziałowych za plakat z okazji 750 lecia lokacji miasta Krakowa oraz za grafikę Ecce Homo. Zdobywca 1 miejsca oraz specjalnego wyróżnienia w ogólno krajowym konkursie  na plakat z okazji 90 lecia banku PKO BP. Wybrany uczestnik wystawy konkursowej 23 Międzynarodowego Biennale Plakatu w Wilanowie. Autor kilkunastu wystaw indywidualnych oraz kilkunastu zbiorowych. Obecnie czynny grafik i fotograf.

Chleb nasz codzienny 
Atutem prac młodego bydgoszczanina Jakuba Kaji jest wnikliwość. Mam wrażenie, że autor ustawia obiektyw tam, gdzie inni przechodzą obojętnie. Wydaje się, że jego najciekawsze prace biorą się z bacznego obserwowania codzienności. Jest to taka trochę miejska kronika, dlatego za cykl "Ukryte miasto" fotograf z pewnością zasługuje na miano kronikarza. 
Powszechnie wiadomo, że największe mądrości ukryte są w codzienności. To ona - powiedzmy - ta wieczna krzątanina, jest dla twórców pretekstem, odskocznią, a może i nawet swoistą trampoliną w artystyczny świat. Myślę, że ludzie uchwyceni w jego obiektywie, na moment zastygli, biegnący od punktu A do punktu B, to ludzie w drodze. Bo codzienność to wciąż pulsująca materia, w której Kaja czuje się bardzo dobrze, można by chyba nawet rzec, że jest on w swoim artystycznym żywiole. 
Jego fotografie nie mają w sobie nic z natrętnej krzykliwości, na którą narażony jest współczesny użytkownik portali kulturalnych, nie mówiąc już nawet o tych informacyjnych, gdzie epatowanie przemocą stało się obowiązującą normą. Bydgoszczanin raczej nie fotografuje tłumów, ale pojedyncze osoby i to przeważnie będące w jakiejś ciekawej relacji z otaczającą ich rzeczywistością. Wydaje się, że niektóre z tych zdjęć zostały zrobione w czasach okupacyjnych albo co najmniej pół wieku temu, co oczywiście jest niemożliwe. Nie znam się na zawiłościach technicznych fotografii artystycznej i nie wiem w jaki sposób uzyskuje on tak ciekawy efekt, natomiast fotografowane przez niego mury, brukowe ulice, chodniki, bramy czy klatki kamienic często posiadają bardzo ciekawą historię i co się z tym wiąże również odpowiedni wiek. Nie są to jednak miejsca, gdzie na co dzień przechadzają się turyści. One są jakby na uboczu głównych turystycznych traktów, zamieszkałe często przez wiele lat przez tych samych lokatorów. Miejsca te, na nowo odkrywa Jakub Kaja, artysta bardzo autonomiczny i odważny zarazem, idący własną ścieżką twórczą. Dla mnie też Kaja jest twórcą dość tajemniczym, o dużej wrażliwości poznawczej, który ciekawy temat zawsze znajdzie tam, gdzie inny przejdzie obojętnie. 
Gdy już mowa o artystach autonomicznych i tajemniczych zarazem trudno jest o nich napisać jakiś pewnik. Tacy ludzie często wymykają się prostej analizie. Myślę, że problemem współczesnych twórców jest efekciarstwo. Wielu artystów nastawia się głównie na efekt: żeby tylko za wszelką cenę zaszokować, sprowokować. Taka postawa jest obca bydgoskiemu fotografowi. Jest to twórca wyciszony i pozbawiony maniery szokowania za wszelką cenę. Ale takie postawienie sprawy otwiera też pewien inny horyzont, a mianowicie, czy aby Kaja wchodząc w tematy niepopularne, a dla niektórych po prostu nieefektowne (ludzie starsi, biedni, samotni) nie wyraża sam siebie i nie pokazuje przez to odbiorcy, co tak naprawdę o świecie myśli i jak bardzo kontestuje główne trendy. A może i nawet - choć to pewnie zbyt śmiała teza - ustawia się po stronie tamtych odrzuconych? Wydaje się, że taka postawa artystyczna szczególnie była widoczna w cyklu "Przechodzień", której bohaterami byli zwykli ludzie ulicy ze szczególnym uwzględnieniem tych wszystkich, których związek z ulicą wykracza poza wąskie utylitarne ramy. 
Ale czy naprawdę w tej twórczości najważniejszy jest czynnik społeczny? Otóż, myślę, że takie postawienie sprawy byłoby jednak sporym uproszczeniem. Kaja jawi mi się jako twórca egzystencjalny, czyli taki, który zwraca uwagę na ludzkie cierpienie. Być może robi zdjęcia bo jest mu autentycznie przykro, że ten świat jest tak skonstruowany, nierówności społeczne się powiększają, a lęk o godne życie jutro czy pojutrze dramatycznie się powiększa. Właściwie to nawet nie wiadomo dokładnie czemu, to często jest przecież absurdalny lęk, wskaźniki gospodarcze rosną, bezrobocie spada, a człowiek i tak pozostanie sam sobie i jedyne co mu pozostanie to tylko kupić chleb i nakarmić gołębie.  
Bartłomiej Siwiec

do góry