Spotkanie autorskie z Bartłomiejem Siwcem
Gdzie?spotkanie autorskie z Bartłomiejem Siwcem pt."Przypadek Pana Paradoksa" oraz promocja książki. Czytanie tekstów - Mieczysław Franaszek
Bartłomiej Siwiec (ur. w 1975 r. w Bydgoszczy) - prozaik, dramatopisarz, publicysta. Członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Ukończył politologię ze specjalizacją dziennikarską na WSP w Bydgoszczy i studia podyplomowe z zakresu archiwistyki na UMK w Toruniu. Autor trzech powieści Zbrodnia, miłość, przeznaczenie, Autodestrukcja, Przypadek Pana Paradoksa, zbioru opowiadań Wszyscy byli umoczeni i kilku dramatów 64 pozycje z życia szachisty, Wyszła z domu, Skóry, Anyżek oraz tomu wierszy Instrukcja zabicia ptaka. Jego dramaty były nagradzane i wyróżniane przez Dom Literatury w Łodzi, Teatr Powszechny w Łodzi i jury XII Ogólnopolskiego Konkursu im. Stanisława Grochowiaka w Lesznie; znalazły się też trzykrotnie w półfinale Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej, a miniatura Wpuszczony w maliny została wyróżniona w konkursie pamięci Jana Himilsbacha w Mińsku Mazowieckim. Od 2013 r. felietonista Bydgoskiego Informatora Kulturalnego.
Obok sali turniejowej stały specjalne szachy, które można by nazwać szachami pokazowymi. Na betonie wymalowano szachownicę, a na niej ustawiono 32 białe i czarne figury oraz piony. Pan Paradoks patrzył z boku, jak sześcioletnia dziewczynka przestawia plastikową damkę jej wielkości, jak taszczy ją za sobą i mówi w kierunku ojca: "Ale te szachy są ciężkie". Wtedy też Nasz Bohater pomyślał, że człowiek, który żywi się pasją, jest niczym Syzyf i jego kamień. Kamień go zawsze przytłoczy, bo kamień jest cięższy. I myśl ta tak go pochłonęła, że siedział tam prawie cały dzień. Obserwował, jak dziewczynka się męczy, jak jej podekscytowany ojciec komenderuje, jak ją poucza i jak się tym wszystkim przejmuje.
Potem Pan Paradoks poszedł się przespać, wypijając przed snem ze dwa czy trzy piwa. Spał jednak niespokojnie. Śniło mu się, że kupował gazetę w kiosku RUCH-u, ale na półkach nie było ani "Gazety Wyborczej", ani "Rzeczpospolitej", "Faktu" i "Wprost". Nie było również żadnych kobiecych pism, kryminałów, krzyżówek czy przepisów kulinarnych. W kiosku były wyłącznie periodyki szachowe. Na pierwszym planie wyeksponowane były polskie "Szachy", dalej radzieckie "64" i "Szachmaty w CCCP". Były gazety angielskie, wschodnioniemieckie, czechosłowackie, a nawet jugosłowiańskie. W najmniej widocznym miejscu Pan Paradoks dostrzegł periodyk szachowy wydawany w Bułgarii. Właściwie nie był to koszmar, jednak Pan Paradoks przestraszył się wówczas, że na tym świecie nie ma już żadnego wyboru, że wszyscy grają w szachy, że szachiści ustanowili szachokrację, a najwięksi konkurenci szachistów, czyli brydżyści, zostali już osadzeni w miejscach odosobnienia i poddano ich brutalnemu śledztwu. Pan Paradoks szybko wyjął pieniądze i kupił dwa pisma radzieckie - tak dla pewności, żeby w razie czego przekonać innych, że jest po właściwej stronie.
Bartłomiej Siwiec, Przypadek Pana Paradoksa, (fragment)